W pracy z wizjonerami, z liderami którzy przechowują w swojej głowie zaskakujące odkrycia i podążają za nimi pojawia się co jakiś czas ogromne napięcie pomiędzy intuicją a faktami. Lub intuicją a powszechną opinią.
Wszyscy oczywiście znamy te osławione historie o bohaterach którzy stworzyli wynalazki nie znane wcześniej ludzkości czy odkryli zależności istniejące w świecie. Druk, żarówka, samochód, samolot,szczepionki, radio, telewizja, lot na księżyc, telefon komórkowy, internet…Dawno już przekroczyliśmy bariery niedostępne ludziom sprzed kilkuset, kilkudziesięciu – a wraz z postępem – i kilku lat temu. Rzeczy dziś niedostępne jutro będą codziennością. To wszystko dzięki intuicją. Tak jest w większości przypadków. Intuicja, ciężka praca, determinacja i trochę szczęścia, no i pojawia się SUKCES.
Wolisz słuchać niż czytać? Włącz play i słuchaj!
Próba zmierzenia się z tematem
Oczywista rzecz że że ostatnie zdanie tak samo jak gładko zabrzmiało tak samo jest nieosiągalne dla większości. Natomiast na pewno jest szansa dla tych którzy podejmą się próby zmierzenia z tematem.
Ja natomiast podejmę się też zmierzenia z tematem intuicji.
Zacznę od postaci fikcyjnej ale skończę na realnych wydarzeniach które miałem okazję naocznie obserwować i brać w nich udział.
Spieszę z wyjaśnieniami.
Doktor House genialny diagnosta z serialu telewizyjnego miał takie swoje znane powiedzenie „Wszyscy kłamią”. Wyrażał tym swoją chęć pokazania że fakty na których opierał swoje przemyślenia nie mogą być budowane na tym co mówią pacjenci (albo w niewielkim stopniu), bo w świadomy ( lub nie) sposób mówią nieprawdę.
No właśnie. W rzeczywistości takie myślenie jest zarazem i kłamstwem i prawdą. Jak to możliwe? A no tak że pacjenci doktora House faktyczne mieli zawsze jakieś powody by nie mówić prawdy. Dlatego House im nie wierzył.
W rzeczywistości jakiej żyjemy jest dużo kłamstw. Może i nie wszyscy kłamią, ale też jest wiele powtarzanych słów, które są przekazywane dalej. Słów zbudowanych na niezrozumieniu CAŁOŚCI
Jednym z takich kłamstw jest stwierdzenie NIE UDA CI SIĘ.
To tak jakby był gatunek „nieudacznika” i „udacznika”.
I oczywiście nie każdy się do wszystkiego nadaje i sformułowanie “nie uda ci się” powinno mieć konkretne i rzeczowe uzasadnienie. Jednak dziś mocno stoję na straży doświadczenia. Uczymy się całe życie. Rady starszych lub bardziej doświadczonych przyjmujemy niechętnie. Albo nie w całości. Lub myślimy „a ja i tak spróbuje swoje”.
Sądzę z perspektywy czasu że tak po prostu musi być. Co by nie mówić i tak najwięcej uczymy się poprzez własne doświadczenie.
W sformułowaniu „nie uda ci się” jakkolwiek by było logicznie uzasadnione tkwi jednak NIEWIARA (hmm… też zaczyna się od „nie” ). Z czasem coraz bardziej wierzymy w to co mówią inni. Otaczani przez tą ciągłą niewiarę przestajemy z czasem wierzyć w to że jednak są tacy którym się UDAJE i że mamy też własne często nieodkryte możliwości które mogą zaprowadzić nas dalej niż sami sądzimy.
Wspomnę o mojej ulubionej branży w której mam najwięcej doświadczenia.
Kiedy w 2003 roku zaczynałem wraz z moim przyjacielem zakładanie pierwszego sklepu zoologicznego, nikt z nas w najśmielszych snach nie przypuszczał ze 10 lat później sklep …nie będzie istniał, ale tylko dlatego że przeniósł się w inne miejsce i powstały kolejne sklepy.
Nikt nie wiedział że lokalny rynek zostanie zdominowany przez pasjonata który uwierzył że na rynku z 14 sklepami może powstać poważna konkurencja.
Nikt z nas też nie podejrzewał że będziemy się zajmować doradztwem dla branży zoologicznej, że komuś będzie zależeć na naszej wiedzy i doświadczeniu.
Nie podejrzewałem że będę doradzać innym jak założyć sklep zoologiczny, że będę szkolił pracowników…hmm, nie wiem czy to było moje życiowe marzenie, ale na pewno nie sądziłem że nabiorę takiego doświadczenia żeby coś sensownego powiedzieć innym. A jednak…
Wierz że się uda!
Nie ślepą wiarą. Ale z determinacja i zaangażowaniem,
uczeniem się z porażek i wstawaniem ciągle na nową z nową odkrytą mądrością.
Pnij się do góry by sprostać temu czego inni nie maja chęci się podjąć, no bo przecież „nie uda się ”
Pamiętaj WSZYSCY KŁAMIĄ
Podobne zastosowanie intuicji miało dwa lata później. Związane to było z możliwości założenia drugiej placówki – tym razem w galerii handlowej. Zazwyczaj taka wiedza dotycząca założenia sklepu w galerii przypomina rozmowę dwóch niewielkich przedsiębiorców którzy mają swoje małe osiedlowe sklepiki:
– Znasz ceny wynajmu sklepu w galerii handlowej?
– Dużo. Pada zazwyczaj odpowiedź.
– A konkretnie? No właśnie konkretnie to nie wiadomo, pewnie kilka albo kilkadziesiąt tysięcy.
– A ile za metr kwadratowy?
– Nooooo……nie wiem
Choć ta mało konkretna odpowiedz to jest niedaleko prawdy. Galerie handlowe mają swoje ceny i nie należą one do najtańszych, ale… problem polega przede wszystkim na przejściu mentalnym ze sklepu np. osiedlowego do galerii handlowej. Budzą się obawy, widmo bankructwa czy dużego zadłużenia. Fakt jeżeli chcesz wejść do galerii to z myśleniem które nie pozwala na inwestycje w rozwój osobisty czy z odwagą na podjecie ryzyka – nie ma nawet o czym myśleć.
Kusząca propozycja
Propozycja o której opowiadam była kusząca i dobrze byłoby zrozumieć szczegóły tej propozycji ponieważ po pierwszej intuicji – że to w ten sposób należy się rozwijać- nastąpiły różne przemyślenia:
1. Nie była to taka galeria handlowa z „prawdziwego zdarzenia” lecz jednopiętrowy budynek wybudowany wspólnymi siłami przez przedsiębiorców wcześniej zmuszonych do opuszczenia swoich stanowisk „pod chmurką”
2. Obok budowanej galerii stała już wcześniej kilkopiętrowa galeria, na tamten czas jedyna w mieście.
3. Było to na nowo budowanym osiedlu, znacznie oddalonym od centrum i nie wiadomo było na ile będzie to tylko „sypialnia” miasta.
4. Koszty może i nie było olbrzymie ale to tym bardziej pokazywało poziom „zamożności” tej przyszłej galerii
5. Trzeba było zainwestować w nową podłogę (kafelki).
6. Pomieszczenie było bardzo małe i nie zmieściły by się w nim akwaria, które miały być istotną i integralna częścią sklepu.
7. Nie było kompetentnych pracowników ani czasu żeby ich sensownie przeszkolić
8. Trzeba było zainwestować pieniądze w towar i wszelkie niezbędne wyposażenie.
To nie wyglądało dobrze. Przyszły właściciel z którym miałem okazje pracować – wahał się.
Uznał że mimo wszystko jednak zaryzykuje, gdyż w okolicy nie było sklepu który mógłby poważnie zagrozić. Było w tym więcej intuicji i nadziei niż realnych podstaw a jednak…
Po kilku miesiącach inwestycja zaczęła się zwracać.
Poprzednie obawy zaczęły nie mieć większego znaczenia ponieważ:
1. Przedsiębiorcy którzy mieli swoje sklepy w tej galerii byli już znani mieszkańcom, co skutkowało zaufaniem, ceny też zostały na akceptowalnym poziomie, przez co galeria była tłumnie oblegana.
2. Konkurencyjna galeria zaczęła z rożnych powodów popadać w coraz gorszy stan finansowy.
3. „Sypialnia” miasta okazała się być świetna „przechowalnią” klientów i pieniędzy, którzy wydawali swoje finanse właśnie w tej galerii.
4. Niższy poziom jakościowy, który miał być wadą, okazał się atutem. Klienci postrzegali budynek jako galerie, a że ceny były niższe i mniejsze firmy miały tam prawo bytu więc popularność rosła.
5. Co do inwestycji w płytki podłogowe, to znalazł się wspólnik który zainwestował część pieniędzy między innymi w położenie podłogi.
6. Plusem małego pomieszczenie okazał się być niski koszt jego użytkowania. Akwaria stanęły nie w sklepie, ale…naprzeciwko niego, na wolnej ścianie. Koszt wynajmu części podłogi nie był duży a siła przyciągania akwarii ogromna. Wszyscy wchodzący do galerii zauważali szybko albo akwaria albo…tłum gapiów zasłaniających rząd długich awarii
7. Przez pierwsze dwa miesiące pracowały tam dwie osoby nie mające pojęcia o sprzedaży w sklepie zoologicznym…ku wielkiemu zdziwieniu nie był to jednak na tyle problem by sklep i tak nieźle działał.
8. Obroty były duże a koszt wynajmu nie co spowodowało w miarę szybko zwrot inwestycji na towary i sprzęty.
Okoliczności zadziałały na korzyść sklepu. Czy można było przewidzieć te okoliczność? Na pewno nie. Ale wierzę też w taką rzeczywistość która pomaga nam uskutecznić dobry pomysł nawet pomimo niesprzyjających warunków. To gdzieś w naszym myśleniu musi zaistnieć czynnik wiary i intuicji. I nie chodzi mi tu o religijny czynnik, choć on też powinien i może odgrywać w tym rolę, ale chodzi mi o wewnętrzne silne przekonanie do słuszności pewnych działań, silną wolę pójścia pod prąd zastałych warunków.
Kłamstwa szarego życia
Jak zdobyć takie przekonanie? Myślę że najsłuszniejszym jest praktyka polegająca na działaniu w momencie gdy taka intuicja się pojawi. Nawet jeżeli jest to mała sprawa – tym bardziej z tego skorzystaj, bo wtedy mało ryzykujesz, a nauczyć się możesz bardzo dużo.
Przedsiębiorca bez intuicji i jej zaufaniu staje się tylko szarym wyrobnikiem wiecznie czekającym na swój dobry dzień, lub nie oczekującym niczego.
Nauczyć się swojej intuicji i zaryzykować to jest TO. Tracisz tylko szare życie.
Krzysztof Burzyński
Super, Dobry art